
Jesteś mężczyzną i potrzebujesz skutecznego sposobu na odchudzanie? Możesz jeść smacznie, nie czuć głodu, a przy tym osiągnąć swój cel 🙂 A może jesteś kobietą, ale Twój mąż czy partner zaniedbał się przez ostatnie lata i boryka się z nadmiernymi kilogramami. W dzisiejszym poście Pan Sebastian opowiada o tym jak wyglądało jego odchudzanie i co było dla niego najtrudniejsze 🙂
Warto spróbować, wziąć odpowiedzialność za siebie, swoje zdrowie i podjąć próbę zmiany samopoczucia na lepsze. Nawet mały krok jest lepszy niż bezczynność – wystarczy tylko oddać się w dobre ręce, być szczerym wobec siebie i prowadzącego dietetyka a zrzucone kilogramy staną się faktem. Gorąco polecam każdemu współpracę z FoodLife Atelier.
- Co zmotywowało Pana do podjęcia decyzji o odchudzaniu? Czy była to Pana pierwsza próba odchudzania?
Główną motywacją do rozpoczęcia odchudzania była po prostu chęć zadbania o swoje zdrowie. Jak powszechnie wiadomo otyłość sprzyja rozwojowi wielu groźnych chorób, a sam widziałem co dzieje się z moim ciałem. Nie da się ukryć, że oprócz aspektów zdrowotnych zacząłem też zauważać problemy z nałożeniem ulubionej koszuli czy polo. Guziki po prostu się nie dopinały. Nie stało się to nagle, po zakończeniu zawodowej kariery sportowej około 7 lat temu waga wzrosła w ciągu kilku lat o 18 kg. Te wszystkie czynniki siłą rzeczy złożyły się na zburzenie komfortu psychicznego, w związku z tym postanowiłem wdrożyć „działania naprawcze”. Była to moja druga próba odchudzania, pierwszą zakończyłem po około miesiącu mocno zniechęcony proponowanymi jadłospisami.
- Czy posiłki które miał Pan w diecie były smaczne i proste w przygotowaniu? Czy pojawiało się uczucie głodu utrudniające realizację diety?
W znacznej części przypadków posiłki były więcej niż proste w przygotowaniu i więcej niż smaczne. Jak dobrze pamiętam, do gustu nie przypadł mi jedynie jeden ze składników śniadania, ale po jednej z wizyt skutecznie udało się go zastąpić. Co do czasu przygotowania posiłków – niejednokrotnie obiad na dwa dni byłem w stanie przygotować w 15-20 minut a dokładając przygotowanie posiłków do pracy również na dwa dni nie spędzałem w kuchni więcej niż 30 minut. Uczucie głodu pojawiało się na samym początku procesu odchudzania, co uznawałem za naturalne jednak mieliśmy wypracowany sposób działania w sytuacjach kryzysowych, które były rzadkością.
- Do jakich produktów spożywczych się Pan przekonał, których wcześniej Pan nie jadł lub myślał, że nie lubi?
Czułem dość duże odrzucenie w stosunku do owsianki. Zgłosiłem to oczywiście na pierwszej wizycie i co ważne, Pani Agata skomponowała owsiankę w taki sposób, że zapomniałem o starych, negatywnych odczuciach związanych z tym „daniem”. Nigdy też nie próbowałem dań z dodatkiem pesto a teraz bardzo często je przygotowuję. Bardzo ciekawym pomysłem, który przypadł mi do gustu było także wprowadzenie własnoręcznie przygotowywanej pasty fasolowej jako dodatek do kanapek.
- Co było dla Pana największą trudnością w trakcie całego procesu odchudzania?
Zdecydowanie największą trudnością była zmiana sposobu odżywiania w pracy. Dzień pracy przeważnie rozpoczynałem od kawy i czegoś słodkiego, po kilku godzinach znowu coś słodkiego + klasycznie drożdżóweczki, czasem dwie czasem trzy, później jeszcze poprawka małym obiadem i później „drugi” obiad po powrocie do domu, który uzupełniałem ulubionym batonikiem. Zmiana tych przyzwyczajeń była największym wyzwaniem przed jakim stanąłem.
- Jak zmieniło się Pana samopoczucie po wprowadzeniu zmian w żywieniu?
To co dało odczuć się już po kilku tygodniach to brak senności po przyjściu z pracy i więcej
energii w ciągu dnia. Myślę, że to efekt połączenia diety z aktywnością fizyczną. Oprócz tego ważnego fizycznego efektu z tygodnia na tydzień rosła satysfakcja z widocznego na wadze wskaźnika.
- Co najbardziej pozytywnie Pana zaskoczyło podczas redukcji masy ciała?
Zdecydowanie najbardziej zaskoczyło tempo zrzucenia wagi. Przy stosowaniu wytycznych i utrzymywaniu dyscypliny efekt był wręcz piorunujący. Warto też wspomnieć o pozytywnym zaskoczeniu związanym z kontaktem z dietetykiem, w moim przypadku z p. Agatą. Bardzo sprawne odpowiedzi na wiadomości e-mailowe, chęć pomocy i życzliwość – to wszystko sprawiało, że nie czułem się jak kolejny klient do odhaczenia w notatniku.
- Jak wprowadzone treningi i aktywność fizyczna wpłynęły na Pana samopoczucie oraz wygląd sylwetki?
W moim przypadku na etapie odchudzania główną aktywnością fizyczną była jazda na rowerze szosowym i pływanie. Ćwiczenia siłowe wdrożyłem dopiero po miesięcznym etapie stabilizacji wagi. Na pewno wzrósł komfort psychiczny, poziom energii w ciągu dnia. Jak chodzi o sylwetkę – udało się dość mocno zredukować nadmiar tłuszczu w obrębie brzucha co była dla mnie największym problemem. Wyraźnie smuklejsza stała się także twarz, zniknął efekt misia Puchatka i policzki nie są już „pączkami”. Otrzymywałem też dużo miłych słów i komentarzy na temat zmiany.
- Czy utrzymanie masy ciała jest dla Pana trudne i problematyczne, czy wypracowane nawyki pozostały?
Od zakończenia etapu redukcji minęło około 2 miesiące i jak o tej pory udaje mi się utrzymywać stałą wagę. Utrzymywanie masy ciała oczywiście wymaga pewnej dyscypliny, nie można nagle usiąść i wrócić do „poprzedniego życia”. W tym momencie staram się racjonalnie podchodzić do tematu i jak powtarzała p. Agata „mieć zdrową relację z jedzeniem”. Do tej pory stosuje dużo dań z przygotowanych przez p. Agatę jadłospisów ale też wprowadzam np. obiady z okresu przed dietą. Po pewnym czasie trzeba po prostu umieć znaleźć złoty środek. Z wypracowanych nawyków najbardziej jestem zadowolony z tego, że ta „zdrowa relacja z jedzeniem” występuje w godzinach pracy i tutaj udało mi się praktycznie całkowicie wyeliminować szkodliwe przyzwyczajenia. Innym przyzwyczajeniem jest aktywność fizyczna, akurat mamy sezon jesienno-zimowy i w każdym tygodniu staram się być minimum dwa a najczęściej 3 razy w tygodniu na siłowni, jeżeli w zaplanowanym wcześniej dniu nie pójdę poćwiczyć mam wręcz duże wyrzuty sumienia jednak wiadomo, trzeba i w tym aspekcie mieć zdrowe podejście, jesteśmy tylko ludźmi i są także chwile kiedy trzeba poleżeć w łóżku z kubkiem herbaty i dobrą książką.
- Czy podczas odchudzania pojawiało się coś słodkiego, alkohol lub imprezy okolicznościowe, czy musiał Pan zrezygnować ze wszystkiego?
Miałem bardzo duże obawy co do imprez okolicznościowych. W okresie odchudzania byłem gościem na 3 weselach. Jedynym ograniczeniem jakie wtedy wdrożyłem była rezygnacja z jedzenia słodkości między posiłkami głównym i picie tylko wody mineralnej – w kompozycji z plastrami pomarańczy, cytryny i mięty można z powodzeniem popijać alkohol – sprawdzone 🙂 Pomijając wesela bez problemu raz na dwa tygodnie pozwalałem sobie na wyjścia ze znajomymi, gdzie rzecz jasna dietetycznych posiłków i napojów nie spożywałem a wszystkie te zachowania mieliśmy z p. Agatą uzgodnione w całym procesie odchudzania. Na żadnej z wizyt kontrolnych nie zanotowaliśmy jakichś niepokojących przyrostów tkanki tłuszczowej ani ogólniej masy ciała mimo powyższych odstępstw. W tym miejscu należy podkreślić, że bardzo często wyjeżdżałem w delegacje zagraniczne, gdzie nie miałem możliwości przestrzegania diety na 100%, mimo wszystko dzięki udzielonym wskazówkom udało się osiągnąć założony cel końcowy a nawet nieco przewyższyć oczekiwania.
Gratulujemy wyniku i dziękujemy za owocną współpracę! 🙂