
Odchudzanie nie musi kojarzyć się z ciągłym głodem i ograniczeniami – może być wręcz odwrotnie! Właśnie tego nauczyła się Pani Ewelina mając za sobą już inne próby odchudzania. Świetny wygląd sylwetki, dużo lepsze samopoczucie, pewność siebie, umiejętność zdrowego i smacznego gotowania, to tylko niektóre korzyści, które udało się osiągnąć naszej podopiecznej:)
Przeczytaj historię Pani Eweliny, być może dla Ciebie będzie to wystarczająca motywacja, do podjęcia pierwszego kroku w kierunku zmiany? 🙂
Pani Ewelina podjęła z nami współpracę w marcu 2021 roku. Niedługo wcześniej, w lutym skończyła 40 lat. Jak sama Pani Ewelina pisze: “
Jest to taki przełomowy moment, żeby szczególnie zadbać o siebie. Niestety, młodsza już nie będę, a sama widzę, jak wiele się też zmienia w moim ciele, nawet jeśli chodzi o trawienie, czy męczliwość.
Dodatkową motywacją do zmiany w odchudzaniu było:
- pojawiające się problemy z kręgosłupem i kolanami
- pogorszenie kondycji fizycznej w ostatnim roku
- złe nawyki żywieniowe, które utrwaliły się przez okres pandemii
- poprawa zdrowia i wyglądu swojej sylwetki – Pani Ewelina na co dzień pracuje z ludźmi, więc wygląd ma dla niej szczególne znaczenie
Pani Ewelina zrobiła ogromne postępy i osiągnęła zamierzony cel! Dzięki swojej determinacji, sumiennemu realizowaniu zaleceń i wskazówek udało się zredukować tkankę tłuszczową i masę ciała i wypracować trwałą zmianę nawyków żywieniowych.
Ale…
Jak w każdej próbie odchudzania pojawiały się trudności i spadki motywacji. Jak Pani Ewelina przetrwała te momenty? Co ją wówczas napędzało do działania? Co było dla niej największym zaskoczeniem podczas odchudzania? Jak zmieniła się kondycja Pani Eweliny przez ostatnie miesiące i co na nią miało największy wpływ?
Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w wywiadzie, w którym Pani Ewelina dzieli się swoim doświadczeniem i przemyśleniami z metamorfozy 🙂
- Co zmotywowało Panią do podjęcia decyzji o odchudzaniu? Czy była to
Pani pierwsza próba odchudzania?
Nie była to moja pierwsza próba odchudzania. Zawsze odkąd pamiętam byłam osobą z kilogramami w nadmiarze. Z 10 lat temu raz stosowałam drastyczną dietę kopenhaską. Efekt był natychmiastowy, ale i powrót do wagi jeszcze bardziej błyskawiczny. Naprawdę zajęłam się tym w 2018 roku, kiedy mój cholesterol był w górnej granicy normy i lekarz POZ po prostu kazał mi się zacząć ruszać. Ważyłam wtedy ponad 85 kg. Zaczęłam chodzić na fitness, ale to chudnięcie było powolne, co też zniechęcało na początku. Tam nabyłam nawyków, że ruch jednak coś robi z moim ciałem, brałam udział w krótkich programach odnośnie żywienia, co uczyło też innego stosunku do jedzenia.
- Czy posiłki które miała Pani w diecie były smaczne i proste w
przygotowaniu? Czy pojawiało się uczucie głodu utrudniające realizację
diety?
Dla mnie przede wszystkim plan żywieniowy był rewelacyjny. Zależało mi przy moim trybie życia, gdzie są dwie prace i jeszcze ćwiczenia, aby mało czasu spędzać w kuchni. I potwierdzam, że dokładnie tak było, bo inaczej bym się poddała bardzo szybko. Dla mnie ważna była różnorodność posiłków np. słodkie i słone śniadania. Ale też fakt, że obiad czy kolacja były przygotowane na dwa dni. Dokładnie tego oczekiwałam. I jednocześnie wbrew przekonaniom, że diety są drogie. Uważam, ze jest wręcz odwrotnie. Zjadałam, to co zakupiłam, bo były podane dokładne ilości produktów. A ile razy zdarzało mi się wcześniej zjadać coś z lodówki, bo się zepsuje czy zmarnuje. Pięć posiłków w ciągu dnia sprawiało, że nie było uczucia głodu, co wcześniej zdarzało mi się bardzo często, że już burczało w brzuchu i potem rzucałam się na jedzenie. Tutaj organizm sam jakby wiedział, że dostanie to, na co czeka.
- Do jakich produktów spożywczych się Pani przekonała, których
wcześniej Pani nie zjadała lub nie próbowała?
Dla mnie to było tofu. Wcześniej je jadałam, ale bardziej jako dodatek do sałatki, a tutaj na ciepło jako sos do makaronu. Przyznam, ze byłam zaskoczona. I jednocześnie danie wegetariańskie, gdzie jakoś też nie sądziłam, że może być sycące. I kolejna rzecz taka jak dhal z soczewicy, to było dla mnie również odkrycie. Stosowałam się do przypraw. I rzeczywiście ich smak był rewelacyjnie dobrany. Nigdy nie używałam papryki wędzonej, a okazało się, że podbija smak potraw.
- Co było dla Pani największą trudnością w trakcie całego procesu
odchudzania?
Chyba takie momenty, że waga stała w miejscu mimo stosowania się do planu
żywieniowego. Ale tutaj pomocą służyła Pani Natalia, bo pokazywała mi jak ważne są inne proporcje. Waga stała w miejscu, a tkanka tłuszczowa malała, i to dobrze, ale jako kobieta patrzyłam tylko na liczbę na wadze, a przecież widziałam po obwodach, że się zmieniają, że ciuchy są w końcu obszerniejsze i nie przylegają do ciała. I słodycze. Ale tu też przepisy przyszły z pomocą. Jednocześnie, wiedziałam, że w weekend mogę sobie pozwolić na fit słodkość, co też zmieniało podejście na tygodniu, że o wiele łatwiej było mi zrezygnować z jakiegoś cukierka czy batonika. Jednocześnie sama na sobie się przekonałam, że jak coś jest fit, nie oznacza, że nie jest smaczne. A brownie z fasoli jest moim zdaniem hitem.
- Jak zmieniło się Pani samopoczucie po wprowadzeniu zmian w żywieniu?
Zmieniło się. Ruch jest ważny i to wiem, ale sama widzę, że staram się teraz robić to regularnie. Nawet jak nie mam czasu czy możliwości korzystam z darmowych apek. Rano przez jakieś 5-10 minut pilates. Może to nie są długie ćwiczenia, ale od razu inaczej mi się wstaje. Potem trening areobowy, jeśli nie w klubie to w domu. A po Pani Ilonie i doświadczeniu z treningiem siłowym również apka z ciężarkami. Nie powiem, że każdego tygodnia uda mi się na sto procent, ale teraz przynajmniej nie szukam wymówek sama dla siebie. Są dni, kiedy jestem zmęczona, ale sama widzę, że po treningu jest inaczej, wraca siła. W końcu to czysta biologia. Zwiększyła mi się też wytrzymałość. Więcej chodzę (widzę to po liczbie kroków, udawało mi się do 10 000 dobić, teraz 15-16 nie stanowi problemu, a przecież dzień mi się jakoś nie rozciągnął, zresztą kiedy mogę to idę na nogach zamiast korzystać z autobusu), a jednocześnie nie czuję takiego zmęczenia. Na pewno wynika to z tego, że ciało dzięki żywieniu i ćwiczeniom jest wzmocnione. Lubię piesze wycieczki i chodzenie po górach. I teraz zadyszka naprawdę pojawia się bardzo rzadko.
- Co najbardziej pozytywnie Panią zaskoczyło podczas redukcji masy
ciała?
Wiek metaboliczny. Pamiętam jak robiłam pierwszą analizę, ale to jeszcze przed metamorfozą. Mój wiek metaboliczny był na poziomie 51 roku życia, co też pokazywało, jak to moje ciało jest zapuszczone i musi się nieźle napracować. Teraz z ostatniego pomiaru jestem na 36 roku życia. I pamiętam jak chciałam chociaż raz ważyć poniżej 70 kg. To była jakaś waga niewyobrażalna dla mnie, może na studiach tak było, a mam 40 lat. Udało się to osiągnąć, więc to było dla mnie bardzo pozytywne zaskoczenie.
- Jak wprowadzone treningi i aktywność fizyczna wpłynęły na Pani
samopoczucie oraz wygląd sylwetki?
Już od jakiegoś czasu ćwiczę regularnie, przynajmniej staram się, bo nawet w okresie pandemii starałam się robić to w domu. Także do ruchu fizycznego nie trzeba było mnie przekonywać. Ale Pani Ilona otworzyła mi nową drogę. Nigdy nie sądziłam, że ćwiczenia siłowe są dla mnie, wręcz sceptycznie patrzyłam na taką formę aktywności, bo zastanawiałam się, co takiego machanie ciężarami mi może pomóc i to jeszcze przez godzinę. I znowu zaskoczenie. Sama po sobie widzę, że zmienia się postawa, bo jednak ten rodzaj ćwiczeń wymaga utrzymywania prawidłowej postawy, jestem bardziej wyprostowana i sama tego staram się pilnować. Kiedy patrzyłam na Panią Ilonę tak sobie myślałam, że to pestka, kiedy prezentowała sposób wykonywania ćwiczenia, a potem sama po sobie widziałam ile wysiłku trzeba w to włożyć. Ale też udało mi się wykonać deskę bokiem, a na początkowych spotkaniach niestety moje mięsnie brzucha (o ile jakiś były) zastrajkowały.
Metamorfoza Pani Eweliny
Masa ciała: -5,9 kg
Tkanka tłuszczowa: -5,1 kg
Tłuszcz wisceralny: -2 poziomy
Postępy Pani Eweliny od marca 2021 do lipca 2021
Owocna współpraca 🙂
Gratulujemy wspaniałych rezultatów i życzymy kolejnych sukcesów w życiu! 🙂
Sukces w odchudzaniu, to zwykle początek nowego, lepszego życia. Chcesz się o tym przekonać? 🙂